Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Mają Włoszczowską: Sama pewnie nie dałabym rady (rozmowa Naszego Miasta)

Aleksandra Podgórska
Wywiad z Mają Włoszczowską: Sama pewnie nie dałabym rady (rozmowa Naszego Miasta)
Wywiad z Mają Włoszczowską: Sama pewnie nie dałabym rady (rozmowa Naszego Miasta) Christophe Ena
Wywiad z Mają Włoszczowską. Jest srebrną medalistką Igrzysk Olimpijskich z Pekinu. W 2012 roku przed Igrzyskami w Londynie doznała kontuzji, która wyeliminowała ją z turnieju. Uraz zainspirował ją jednak do napisania książki, o której nam opowiedziała.

Wywiad z Mają Włoszczowską: Sama pewnie nie dałabym rady

Na początek, dla osób, które po "(Sz)kołę Życia" jeszcze nie sięgnęły: o czym jest ta książka? Może ją przeczytać każdy czy raczej osoby zorientowane w kolarstwie górskim?
Najważniejszy wątkiem jest mój powrót do sportu po ciężkiej kontuzji, której doznałam przed Igrzyskami w Londynie. Wypadek na treningu był największym dramatem w mojej karierze, ale po nim przyszło moje największe zwycięstwo za jakie uważam tak szybki powrót do światowej czołówki. Ciekawi całej mojej kariery znajdą biograficzny opis moich początków oraz najważniejszych wydarzeń i startów bardzo barwnie opisany przez Juliana Obrockiego z wieloma zakulisowymi smaczkami. Odpowiadając na zapytania fanów, wpletliśmy do książki też rozdziały poradnikowe. Są one głównie kierowane do amatorów zaczynających swoją przygodę ze sportem, ale i bardziej zaawansowani znajdą ciekawostki dotyczące roweru, diety, treningu czy motywacji. Nie brakuje w niej też moich osobistych odczuć dotyczących życia sportowca.Staraliśmy się pisać tak, by każdy odnalazł w lekturze coś dla siebie.

Jak udawało się Pani znaleźć czas na pisanie? W karierze zawodowego sportowca nie ma miejsca na wiele wolnego czasu.
Oj, nie udawało. Termin oddania książki wyznaczony był na 31 maja. Skończyliśmy we wrześniu, a praca nad zdjęciami i okładką skończyła się w październiku. Jak napisałam na swoim facebookowym profilu: "wieczorami, pomiędzy treningami... pomiędzy zupą a drugim daniem, pomiędzy kolacją a śniadaniem... Na lotnisku, w samolocie, w hotelu, w samochodzie. Na czterech kontynentach. Wszędzie, gdzie się dało, kiedy się dało i jak się dało. Ostatnie sześć miesięcy.... pisałam." Z pewnością nie dałabym rady sama. Julian nie tylko mnie motywował, uczył, inspirował, ale i około połowy treści sam napisał po wywiadach ze mną.

Dlaczego akurat Julian Obrocki? Jak układała się wasza współpraca?
To on mnie do tego projektu namówił. Sam był sportowcem, obecnie jest doskonałym dziennikarzem. Zna się, co prawda, na zupełnie innym sporcie - samochodowym, ale wbrew pozorom nasze dyscypliny mają wiele ze sobą wspólnego. Julian jest pierwszym Polakiem, który dojechał do mety Dakaru (ciężarówką Star) i, jak mówi, kocha wertepy, a te wszędzie są takie same. Fizyka jest taka sama. Inny jest rodzaj wysiłku fizycznego, ale myślę, że Julian świetnie poznał i zrozumiał dyscyplinę po rozmowach ze mną i obecności na kilku moich wyścigach. Współpraca układała nam się naprawdę dobrze.

Czytaj też: Wywiad z Joanną Jabłczyńską: Kocham sport! Nigdy nie brakuje mi motywacji

Co skłoniło Panią do wydania autobiografii? To był jakiś chwilowy impuls, czy przymierzała się Pani do tego od dłuższego czasu?
Propozycje z różnych wydawnictw miałam od kilku lat. Nie czułam jednak, bym miała jakąś historię do opisania. Sytuacja zmieniła się po dramatycznym wypadku przed IO w Londynie. A właściwie półtora roku później, kiedy udało mi się podnieść po kontuzji i zaliczyć najlepszy sezon w całej swojej karierze.

Jak na razie, książka zbiera same pozytywne recenzje. Spodziewała się Pani, że zostanie tak dobrze przyjęta?
Osobiście bardzo jestem z książki zadowolona, a rzadko podoba mi się własne dzieło. Dlatego też mam wielką nadzieję, że spodoba się również czytelnikom. Jednak, zbierając same pozytywne recenzje, nie mogę odeprzeć odczucia, że coś jest nie tak, bo to niemożliwe i pewnie póki co przeczytali ją moi fani, którzy z definicji będą zadowoleni, bo są moimi fanami. W głowie cały czas przygotowuję się na krytykę, ale w gruncie rzeczy mam nadzieję, że ona nie nadejdzie.

Znalazłam recenzję, w której książka została nazwana "poradnikiem pozytywnego myślenia". Rzeczywiście jest Pani bardzo optymistyczną osobą. Jak się to Pani udaje? Wiele osób nie dałoby sobie rady z takimi przeciwnościami, jakie spotkały Panią i dawno by się poddało.
Przypuszczam, że gdyby mnie się te wszystkie sytuacje nie przydarzyły, też bym myślała, że nie dałabym sobie rady. Myślę, że nikt z nas nie zdaje sobie sprawy, ile jest w stanie, przysłowiowo, "przyjąć na klatę" i przetrwać. Bo jak już się coś pechowego dzieje, to pojawia się pytanie "I co zrobię, jak się poddam? Będę przegranym/przegraną". A ja nie lubię przegrywać.

Rok 2014 był bardzo dobry dla polskiego kolarstwa. Świetne występy Rafała Majki w Tour de France, mistrzostwo świata Michała Kwiatkowskiego, Pani brązowy medal w mistrzostwach Europy i trzecie miejsce w Pucharze Świata w Pietermaritzburgu. Czy Pani zdaniem są przesłanki, aby te sukcesy były kontynuowane? Widać następców, którzy mogliby w przyszłości dawać kibicom tyle radości, co wy?
Przede wszystkim Rafał i Michał to bardzo młodzi zawodnicy. Wierzę, że najlepszy czas jeszcze przed nimi i ich sukcesy cieszyć będą nas długo. Z pewnością dodały one też pewności siebie innym polskim zawodnikom. Bo skoro Majka i Kwiatek mogą, to ja też! Niemniej jednak dobrze by było, aby te sukcesy poniosły za sobą inwestycje w dyscyplinę: dofinansowanie i zakup sprzętu do istniejących klubów, tworzenie klas sportowych o profilu kolarskim czy powstawanie profesjonalnych tras dla amatorów kolarstwa górskiego.

Pani wielką pasją jest podróżowanie. Gdzie ostatnio udała się Pani na wycieczkę? Ma Pani jakieś swoje największe, podróżnicze marzenie?
Sporo o moich podróżach można przeczytać w książce. A co mi się marzy? 6 miesięcy samotnej podróży bez planowania gdzie i jak. Bardzo bym chciała odwiedzić Wietnam i Kambodżę oraz kraje Ameryki Południowej - Chile, Peru, Argentynę.

Czytaj też: Nieważne, jaki gatunek muzyki grasz. Liczy się intensywność [WYWIAD Z FINKIEM]

Do Londynu nie udało się pojechać. Trzymam kciuki, aby tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie. Jak sądzę, cel cały czas pozostaje ten sam?
Tak jest. Nadal celuję w złoty medal.

Jak będą wyglądały Pani przygotowania do tej najważniejszej imprezy 2016 roku?
Testy sprzętu, kompletowanie współpracowników, a przede wszystkim trening, trening i jeszcze raz trening.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brwinow.naszemiasto.pl Nasze Miasto